Zbadałam skórę głowy. Trycholog od razu postawił diagnozę
Dieta, aktywność fizyczna, zanieczyszczenie środowiska, stosowanie używek, a nawet brak snu czy przebyte infekcje – mogą wpływać na kondycję naszych włosów. Niestety, to co widzimy na zewnątrz, najczęściej nie odzwierciedla faktyczny problemu, dlatego warto go poszukać głębiej. Z tym świetnie poradzi sobie trycholog.
Żałuję, że na wizytę u trychologa nie zdecydowałam się już dawno temu. Ale zacznijmy od początku.
Trycholog to specjalista zajmujący się problemami związanymi ze skórą głowy i włosami. Łysienie, świąd, łupież, łojotok – to tylko kilka najczęstszych problemów, z którymi Polacy pojawiają się w gabinecie u trychologa. A ten z detektywistyczną precyzją potrafi znaleźć faktyczną przyczynę naszego problemu i zamiast zamaskować objawy, dzięki odpowiedniej terapii – wyleczy źródło naszego problemu. Zamiast lupy użyje jednak trichoskopu, który pozwala na badanie skóry głowy i włosów w powiększeniu.
Czy do wizyty u trychologa trzeba się specjalnie przygotować. Obowiązuje tylko jedna zasada – nie myjemy głowy dzień przed wizytą.
– Nie myjemy głowy ponieważ, jeśli są jakieś zmiany na skórze, jeśli coś się dzieje, np. nadmierna produkcja sebum, nadmierna keratynizacja, bądź inne problemy, jak łuszczycowe zapalenie skóry, to jeżeli umyjemy naszą skórę głowy, w dodatku dobrze dobranym szamponem do naszego problemu, to wtedy wynik badania nie będzie miarodajny, gdyż po prostu nic nie zobaczymy. Może się wtedy zdarzyć, że przyjdzie pacjent, który mówi, że ma łupież, a ja zobaczę czystą skórę głowy – mówi Anna Mackojć, trycholog, biotechnolog, diagnosta obrazowy, Adjunct w World Trichology Society USA, założycielka Instytutu Trychologii® w Warszawie, wykładowczyni akademicka Diagnostyki Trychologicznej w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
A co z kosmetykami do stylizacji. Z nich również lepiej zrezygnować.
Po upływie kilku pierwszych minut już wiedziałam, że przed panią trycholog nic się nie ukryje. Pierwszy błąd – suszenie włosów suszarką na najwyższych obrotach i na najwyższej temperaturze. Od razu to zauważyła. Drugi błąd – częste przeczesywanie włosów, które zwiększa łojotok skóry głowy.
- Taka zabawa włosami może sprawiać, że musimy myć włosy codziennie - to częsty nawyk wśród moich pacjentek – skomentowała. Kolejny podstępny nawyk, którego będę musiała się pozbyć. Ale skoro już mowa o myciu włosów, nie mogłam nie zadać pytania o to, jak często powinniśmy myć włosy.
- Jeśli musimy myć codziennie – to róbmy to, tylko dobierzmy do tego odpowiedni szampon. Jeżeli skóra głowy nam się nie przetłuszcza, nie mamy oklapniętych włosów i one wyglądają świeżo przez nawet cztery, pięć dni, to i tak powinniśmy myć włosy najrzadziej co trzy dni – odpowiada trocholożka.
Kolejnym etapem badania jest sprawdzenie gęstości włosów.
- Po pierwsze gęstość włosów jest uwarunkowana genetycznie i już w życiu płodowym dostajemy taką informację i tego się nie da zmienić. Natomiast gęstość włosów może nam się zmieniać wizualnie i mają na to wpływ różne czynniki, m.in. choroby jak cukrzyca, anemia czy Hashimoto – to będziemy te włosy tracić i wizualnie ta gęstość będzie się zmieniać – wyjaśnia ekspertka.
Po zmianie soczewki można przejść do badania grubości i porów włosy. Widok jest spektakularny, a powiększenie naprawdę bardzo duże – widać nawet cząsteczki świadczące o pozostałości lakieru do włosów i suchego szamponu.
- Ostrzegam, to jest szampon, który ratuje nas tylko i wyłącznie w sytuacjach kryzysowych. Jeżeli będziemy go używać regularnie zamiast mycia głowy, to może spowodować stan zapalny skóry, możemy pozapychać mieszki włosowe i mogą pojawić się poważne problemy, jak wypadanie włosów, swędzenie skóry głowy czy keratozy. Oczywiście, raz użyty suchy szampon nas nie zabije, ale należy go stosować tylko i wyłącznie w sytuacjach ekstremalnie kryzysowych – podkreśla trycholożka.
Dobra wiadomość – moje włosy rosną – to widać pod powiększeniem, ale ich długość również jest zaprogramowana genetycznie, więc na włosy niczym Roszpunka nie mam co liczyć. Ekspertka zauważa jednak jeden istotny problem – włosy są bardzo cienkie.
- To może być niedobór witaminy B12, który może być spowodowany nadmiarem stresu, podczas którego następuje utrata witamin z grupy B, szczególnie witaminy B12. To bardzo ważna witaminy dla "tycia" włosów. Gdy jest jej mało, to organizm nie oddaje jej dla włosów, tylko zachowują ją dla siebie do wykorzystania w sytuacji kryzysowej. Włosy są na szarym końcu listy potrzeb – najpierw organizm musi zadowolić tą witaminą wszystkie inne narządy, łącznie z układem nerwowym. Jeśli ma nadmiar – odda go włosom, inaczej będzie musiał trzymać jej zapas – tłumaczy ekspertka
- Podaż witaminy B12 może być niewystarczająca, biorąc pod uwagę to, ile zużywa jej nasz organizm. Wtedy warto zwrócić uwagę na dietę, a tę witaminę znajdziemy w produktach zwierzęcych i odzwierzęcych – podkreśla trycholożka.
Strzał w "10"!
Niestety, w związku z tym, że nie suplementowałam witaminy B12, a jednocześnie zrezygnowałam z mięsa w diecie, postawiona diagnoza była strzałem w "10". Potwierdziłam to później badaniem krwi. Podaż B12 była w moim przypadku zbyt mała do tego, co zużywał mój organizm.
Należy pamiętać, że to bardzo groźny niedobór, który odpowiada za szereg uciążliwych objawów, których sama doświadczyłam. U osób z deficytem witaminy B12 może dochodzić do mrowienia w palcach, drętwienia kończyn, zaburzenia widzenia, duszności, problemów z koncentracją, uczucia osłabienia, niedowładów czy zaburzeń węchu. Niedobór tego związku może też zwiększać ryzyko depresji.
- Drugim związkiem, który powinna pani uzupełnić jest ferrytyna, gdyż wszystkie infekcje, a wspominała pani, że pół roku przeszła COVID-19 – zużywają ferrytynę – wyjaśnia ekspertka.
Kolejny etap badania polega na pobraniu i zbadaniu włosa. I tu niestety również widać bardzo wyraźnie, że organizm nie otrzymuje takich składników odżywczych, jakich powinien.
- Anemia, wypadanie włosów z niedożywienia. Czasami zdarza się też tak, że insulinooporność kreuje proces miniaturyzacji, czyli obkurczania się mieszka włosowego. W tym przypadku mogą pomóc proteoglikany – oznajmia trycholożka.
Z łodygą włosa również nie jest najlepiej. – Delikatne zniszczenie zewnętrzne, najpewniej spowodowane przez intensywne suszenie – dodaje ekspertka. Ale to już wiemy.
Okazuje się, że nasz skóra głowy i włosy to kopalnia wiedzy informująca o stanie naszego zdrowia.
- Oprócz witaminy B12 możemy odkryć niedobór żelaza, ferrytyny, wahania hormonalne. Oczywiście proszę pamiętać, że włos nie powie nam ‘’masz torbiel na jajniku’’ czy ‘’masz przerost endometrium’’, ale włos pokaże nam, w którym kierunku dalej iść. Są pewne obszary na skórze głowy, które nam sugerują np. zmianę pracy tarczycy. Dalsza diagnoza należy oczywiście do endokrynologa, ja tego nie stwierdzam, bo to nie moja działka, ale widzę, w którym obszarze pojawia się zmiana i wiem, o czym może świadczyć - wyjaśnia Anna Mackojć.
- Oczywiście nie będzie tak u każdego, bo w medycynie nigdy nie jest tak, że dwa plus dwa równa się cztery – podsumowuje ekspertka.