Kurzajki© Getty Images | Serhii Mazur

Fakty i mity o brodawkach wirusowych. "Nie zawsze to, co naturalne jest bezpieczne"

Katarzyna Prus
Katarzyna Prus

Kurzajki są często kojarzone z niegroźnymi zmianami, więc ich leczenie na własną rękę jest powszechne. Niestety takie podejście może poważnie zaszkodzić, zwłaszcza że są z nimi mylone nawet nowotwory.

Kurzajki można pomylić z rakiem

Wokół leczenia kurzajek krąży wiele mitów, które mogą być bardzo szkodliwe, ale problemem jest też brak świadomości na temat pochodzenia tych zmian.

- To podstawowy problem. Wielu Polaków nie wie, że kurzajki to brodawki wirusowe, wywołane wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV). W tej rodzinie jest również wirus wywołujący raka szyjki macicy i inne nowotwory - wyjaśnia dr n. med. Zofia Mazurek-Durlak, dermatolog, wenerolog i alergolog.

- Typ, który odpowiada za kurzajki, nie jest onkogenny, ale trzeba mieć świadomość, że brodawki można czasem pomylić nawet z nowotworami, np. rakiem kolczystokomórkowym czy czerniakiem - zaznacza dr n. med. Zofia Mazurek-Durlak, dermatolog, wenerolog i alergolog.

- W swojej praktyce miałam takie przypadki. Jedna z pacjentek, która do mnie trafiła, miała izolowaną zmianę na przedramieniu, którą leczyła preparatem bez recepty. Niestety leczenie nie przynosiło efektów, a kiedy zrobiłyśmy diagnostykę dermatoskopową, okazało się, że to rak kolczystokomórkowy, a nie kurzajka - przestrzega lekarka.

Dlatego warto mieć to z tyłu głowy i konsultować wszelkie nietypowe, pojedyncze zmiany np. na podeszwach stóp, dłoni, twarzy, które mimo leczenia nie zmniejszają się lub wręcz powiększają się czy zmieniają swój charakter (wskazana jest wizyta u dermatologa i badanie dermatoskopem).

Zofia Mazurek-Durlak
Zofia Mazurek-Durlak© Archiwum prywatne

- Konsultacji u lekarza, dermatologa lub ginekologa wymagają wszelkie zmiany na narządach płciowych i okolicach intymnych. W tej okolicy zwykle przenoszone są drogą płciową - wskazuje ekspertka.

Dodaje, że warto też zwrócić uwagę na wygląd zmiany. Kurzajki, czyli brodawki na dłoniach i podeszwach to zwykle owalne zmiany, złuszczające się w środku. - Od razu lub po ich złuszczeniu widać małe, wyraźne ciemnoczerwone punkciki w środku, nazywane przez pacjentów "korzeniem" - tłumaczy lekarka.

- Jeśli brodawka długo rozwija się niezauważona w punktach podporu stopy lub miejscach ucisku np. przez buty, wokół i nad nią formuje się zgrubienie naskórka, żółty, bolesny odcisk. W tych miejscach z powodu ucisku zmiany są płaskie - wyjaśnia. I dodaje, że na twarzy i dłoniach to zwykle grudki w kolorze skóry, często o kalafiorowatej powierzchni.

Banalna droga zakażenia

Brodawki łatwo się roznoszą: często w ciągu kilku tygodni rozwija się kilka albo kilkanaście zmian w jednej okolicy. Z drugiej strony, małe, pojedyncze zmiany potrafią samoistnie ustąpić w ciągu kilku miesięcy.

Dr Mazurek-Durlak przyznaje, że pacjenci nie zawsze wiedzą, jak można się zarazić kurzajkami. Tymczasem taki wirus może się przenosić banalną drogą.

- Możemy się zarazić poprzez kontakt z powierzchnią, której dotykał wcześniej zakażony. Pamiętajmy, że jest to bardziej prawdopodobne w przypadku szorstkich powierzchni, na których zostaje wirus wraz z drobinkami ludzkiego naskórka. Na plaży, tarasie i innych miejscach na zewnątrz wirus będzie unieszkodliwiany przez słońce i wysuszenie - wskazuje lekarka.

- To nie są prątki gruźlicy, które są w stanie przetrwać nawet wiele lat. Nie zarazimy się więc raczej, dotykając klamki, ale płytek na basenie o szorstkiej fakturze czy niezdezynfekowanych sprzętów na siłowni już tak - wyjaśnia.

Rozprzestrzenianiu wirusa sprzyjają inne choroby skóry np. atopowe zapalenie skóry. - Jednym z objawów jest w tym przypadku świąd, więc pacjent drapiąc swędzące miejsca, uszkadza naskórek. To właśnie przez takie miejsca wirus wnika najłatwiej i tak samo łatwo go potem przenosić np. dłońmi na twarz - zaznacza dermatolog.

- Z drugiej strony w leczeniu atopowego zapalenia skóry jest stosowane leczenie przeciwzapalne w postaci glikokortykosteroidów. Z jednej strony takie leki sprzyjają roznoszeniu się brodawek, a z drugiej nie możemy ich nie stosować przy silnym świądzie, bo drapiąc, roznosimy wirusa - dodaje.

Kurzajka na dłoni
Kurzajka na dłoni© Getty Images | harimoto

Lekarka dodaje, że przenoszeniu kurzajek sprzyja także obgryzanie paznokci. - Obgryzając paznokcie lub skórki doprowadzamy do mikrourazów, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Tymczasem jesteśmy wtedy bardziej narażeni na wszelkie infekcje, nie tylko wirusowe - zwraca uwagę lekarka.

Naturalne nie zawsze znaczy bezpieczne

Dr Mazurek-Durlak przestrzega też przed wiarą w popularny mit dotyczący leczenia kurzajek. - Pacjenci bardzo często polegają na ziołowych preparatach i postrzegają je nie tylko jako skuteczny środek walki z kurzajkami, ale też w stu procentach bezpieczny. Tymczasem nie zawsze to, co naturalne jest faktycznie tak bezpieczne - podkreśla lekarka.

- Świetnym przykładem jest jaskółcze ziele. O ile faktycznie samo zioło może pomóc, o tyle preparaty na jego bazie nie mają standaryzacji, a do tego żrące działanie. Mam nawet pacjentów, u których doszło po takim leczeniu do oparzeń, bo stosowali niesprawdzone preparaty na własną rękę - wskazuje dermatolog.

Tłumaczy, że takie środki zawierają alkaloidy - silnie działające substancje chemiczne. - Mogą one być niebezpieczne dla skóry, a także stanowić zagrożenie dla kobiet w ciąży, bo ich wpływ na płód nie został przebadany - dodaje.

Tłumaczy, że metoda leczenia musi być też odpowiednio dobrana m.in. do lokalizacji zmiany. - Do twarzy nie będziemy stosować silnie złuszczających środków, jakie mogą być używane w miejscach, gdzie skóra jest grubsza np. na podeszwach - wskazuje ekspertka.

Dodaje, że stosowanie silnie złuszczających preparatów może być szczególnie niebezpieczne w przypadku pacjentów, którzy z powodu innej choroby (np. neuropatii w przebiegu cukrzycy) mają zaburzenia czucia. - Taki pacjent nie czuje, że preparat doprowadził do podrażnień, czym łatwo doprowadzić do poważnych problemów. Spotykam się np. z sytuacjami, że u pacjenta z cukrzycą po stosowaniu takich środków doszło do długo gojących się ran i owrzodzeń - przestrzega lekarka.

- Przy leczeniu na własną rękę może dojść do powstania rozlanych uszkodzeń, bo pacjent, zamiast nałożyć preparat miejscowo, tylko na konkretną zmianę, nakłada go także na zdrową skórę albo stosuje go częściej, niż zalecono - dodaje.

"Wyścig" z wirusem

- Jeśli brodawek nie leczymy właściwie lub w ogóle ich nie leczymy, zwiększamy przede wszystkim ryzyko zarażenia innych, ale też sami narażamy się na ból, bo wokół nieleczonej zmiany zaczyna formować się odcisk, który potem trudno wyleczyć. Dlatego trzeba reagować od razu - wyjaśnia dr Mazurek-Durlak.

- Najlepsze efekty przynosi łączenie kilku metod leczenia. Jeśli skupimy się tylko na złuszczaniu, brodawka może odrastać i będziemy się tylko "ścigać" z wirusem. Dostępne na receptę preparaty oprócz działania złuszczającego mogą hamować namnażanie wirusa albo mobilizować nasz układ odpornościowy do jego zwalczenia - zaznacza.

Potrzebny jest preparat, który będzie leczył zmianę miejscowo, ale najszybciej zadziała w połączeniu z krioterapią, wyłyżeczkowaniem czy laseroterapią albo elektrokoagulacją.

- Przy czym warto mieć świadomość, że zabiegi fizykalne także mają minusy. Krioterapia ze względu na odczuwanie zimna, które może być bolesne nie będzie np. odpowiednia dla małych dzieci. Ponadto może powodować obrzęk, pęcherze. Elektrokoagulacja i laser wymagają bezwzględnego stosowania wyciągu, który zapobiega rozprzestrzenianiu się wirusa podczas zabiegu - tłumaczy dermatolog.

- Z kolei przy laserze musimy wziąć pod uwagę fakt, że taki zabieg może być nieprzyjemny, bo nawet podanie leku znieczulającego wymaga ukłucia - dodaje.

Przy leczeniu warto wykazać cierpliwość, bo jeśli brodawki rosły i roznosiły się przez rok trudno będzie je wyleczyć na jednej wizycie. Dodatkowo ta sama metoda może być stosowana w różny sposób, np. mocniej działa krioterapia ciekłym azotem w gabinecie lekarskim niż krioterapia dostępna bez recepty w aptece.

Dr Mazurek-Durlak podkreśla, że kluczowe jest przestrzeganie higieny osobistej, mycie łazienki (wanny, brodzika), pranie w wysokiej temperaturze (niszczy wirusa) i sprawdzanie, czy ktoś z domowników nie ma kurzajek, by szybko wykryć źródło i móc zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa.

Źródło artykułu:WP abcZdrowie

Wybrane dla Ciebie

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski