ZOL© Getty Images

ZOL jak drugi dom. Niektórzy zostają w nim do śmierci

Katarzyna Gałązkiewicz
Katarzyna Gałązkiewicz

Choć nie są placówkami pobytu stałego, w praktyce dla wielu pacjentów stają się drugim domem - tak wygląda rzeczywistość w Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych. "Odchodzą powoli, w pełni świadomi swojego ograniczenia fizycznego, wręcz na tę śmierć czekając".

Dla kogo zakłady opiekuńczo-lecznicze?

Zakłady opiekuńczo-lecznicze to placówki, które najczęściej zajmują się kontynuacją leczenia poszpitalnego oraz poprawą sprawności fizycznej i psychicznej osób, które są chore lub uległy nieszczęśliwym wypadkom. I choć nie są placówkami pobytu stałego, w praktyce dla wielu pacjentów stają się drugim domem.

- Do zakładów opiekuńczo-leczniczych najczęściej trafiają osoby przewlekle chore np. pacjenci wymagający tlenoterapii, z chorobą Alzheimera, po udarach czy wypadkach komunikacyjnych, którzy z powodu choroby albo kalectwa nie radzą sobie z codziennością. Z reguły wymagają specjalistycznej opieki higienicznej, pielęgniarskiej, psychologicznej, rehabilitacyjnej czy logopedycznej – mówi Katarzyna Kozińska, logopeda, która pracuje w jednym z zakładów opiekuńczo leczniczych w Warszawie.

Mnie zależy, aby poznać pacjenta, nie podchodzę do niego tylko stricte zadaniowo

Jak dodaje, bardzo często są to ludzie nie tylko chorzy, ale i samotni, którzy potrzebują bliskości i wsparcia na co dzień. 

- Zwykle trafiają do nas osoby, którymi z różnych względów nie może opiekować się rodzina. Często są niepełnosprawni lub ograniczeni ruchowo, którzy wymagają pomocy osób trzecich w podstawowych czynnościach takich jak ubieranie czy codzienna pielęgnacja. Oczywiście zdarzają się bliscy, którzy odwiedzają chorego niemal codziennie, natomiast bywa, że rodzina zjawia się tylko na początku, a potem pacjent zostaje sam – podkreśla logopeda.

- Tego typu ośrodki świadczą opiekę długoterminową i bardzo często zdarza się tak, że niestety pacjenci zostają w nich już do śmierci. Jedni odchodzą powoli, w pełni świadomi swojego ograniczenia fizycznego, wręcz na tę śmierć czekając. Inni umierają zupełnie nieświadomi, z którymi już od dawna nie ma kontaktu – przyznaje Kozińska.

Opiekunowie nierzadko zastępują rodzinę

Logopeda dodaje, że dla pacjentów niezwykle istotna jest wsparcie psychologa. Zwłaszcza że wielu pacjentów zmaga się z depresją, a także myślami samobójczymi 

- Psycholog często towarzyszy też seniorom w tych najtrudniejszych momentach odchodzenia. To także ogromne wsparcie dla rodzin, których ten bliski umiera. Dla tych, którzy nie mają nikogo, psycholog bywa tak naprawdę jedynym wsparciem – zauważa Kozińska.

W ZOL-ach przebywają ludzie w różnym wieku
W ZOL-ach przebywają ludzie w różnym wieku© Getty Images

Kobieta przyznaje, że aby relacja pracowników zakładów opiekuńczo-leczniczych często nie kończy się jedynie na sprawowaniu opieki. W jej przypadku to także nawiązywanie bliskich kontaktów, o których pamięta się przez całe życie. 

- Mnie zależy, aby poznać pacjenta, nie podchodzę do niego tylko stricte zadaniowo. Staram się stworzyć taką atmosferę, aby poczucie bezpieczeństwa było jak największe. Niektórym ułatwia to kontakt, zaczynają się otwierać i zwierzać, a potem są niezwykle wdzięczni za okazaną troskę i pomoc. Bo wielu z nich bardzo długo czeka na rodzinę, na jakiś kontakt, na to, aby ktoś z nimi po prostu porozmawiał. A ta świadomość, że jest ktoś, kto na ciebie czeka, sprawia, że rano chcę się do tej pracy wstawać – przyznaje. 

- Dla mnie taki kontakt też jest bardzo wartościowy, ponieważ dzięki tym ludziom codziennie uczę się doceniać małe rzeczy i cieszyć z nich. Największą satysfakcję sprawia mi wdzięczność, z którą się spotykam, bo widzę, że jestem dla nich osobą, na którą mogą liczyć. A co jest w mojej pracy najtrudniejsze? Chyba to, że wielu z tych pacjentów nagle znika. Umiera niespodziewanie, z dnia na dzień. Jednego dnia widzimy poprawę, pacjent wychodzi na świeże powietrze, na twarz wraca uśmiech, potem apetyt. A następnego dnia dowiadujemy się z raportu medycznego, że nie żyje. To są najcięższe momenty, bo tego bólu i cierpienia jest wtedy najwięcej – kończy Katarzyna Kozińska.

Źródło artykułu:WP abcZdrowie

Wybrane dla Ciebie

Fakty i mity dotyczące picia wody

Fakty i mity dotyczące picia wody

BEHEALTHYMAGAZINE.ABCZDROWIE.PL