Bogdan Kalus© Licencjodawca

"To szczęście w nieszczęściu". Bogdan Kalus opowiedział o swoim zawale serca

Simona Stolicka
8 maja 2023

Zawał jest ostrzeżeniem dla organizmu, że najwyższa pora o siebie zadbać. Aktor Bogdan Kalus w rozmowie z Be Healthy Magazine zdradził, jak żyć po zawale serca, jak dbać o siebie, na co należy uważać oraz z czego zrezygnować. Wiemy, jak wyglądał jego "kluczowy rok po zawale".

Bogdan Kalus, aktor znany m.in. z popularnego serialu "Ranczo", jakiś czas temu wyznał, że w wieku 37 lat miał zawał serca. Mimo tego, że artysta szybko wrócił do pracy, to z konsekwencjami musiał się liczyć nawet 18 lat później, kiedy zgodził się na udział w show "Taniec z Gwiazdami" - potrzebował wówczas zgody lekarza.

Historia aktora jest dowodem na to, że po zawale można żyć jak dawniej, jednak z większą troską i uwagą o swoje zdrowie. Artysta zdradził nam swoją receptę na życie po zawale.

Simona Stolicka, dziennikarka Wirtualnej Polski: 20 lat temu przeszedł pan zawał serca. Zawód aktora jest bardzo wymagający i stresujący. Czy po zawale coś się zmieniło?

Bogdan Kalus: Przede wszystkim nie mogę powiedzieć, żebym czegoś specjalnie nie robił. Nie na tym życie po zawale polega, żeby "leżeć plackiem", odpoczywać i nie wysilać się. Zwłaszcza że od ataku minęło już 20 lat i jestem aktywny zawodowo. Miałem zawał w wieku 37 lat i najczęściej w młodym wieku się go nie przeżywa, bo z zawałem jest tak, że im szybciej, tym gorzej. Od pewnego czasu bardziej uważam na to, co jem i co piję. Przede wszystkim mówię o napojach, które nie są wskazane, chociaż czerwone wino polecane jest przez kardiologów. Nie powinno się pić piwa, ten napój jest dobry na nerki, ale nie na serce. Staram się nie przesadzać w niedoborze czegoś i w nadmiarze – w taki sposób dbam o siebie.

Jakie miał pan objawy? Były typowe jak ból w klatce piersiowej czy coś pana zaskoczyło?

W moim przypadku to było tak, że ja miałem bardzo dużo szczęścia w nieszczęściu. Zacząłem się źle czuć trochę wcześniej i nie miałem pojęcia, że to jest serce, myślałem, że mam coś z płucami. To wydarzyło się w okresie świąt Bożego Narodzenia, w 2002 roku. Poszedłem wówczas do mojej lekarki rodzinnej, bo miałem trudności ze złapaniem oddechu, tak jakby mnie "zatykało".

Byłem umówiony z kolegami, żeby jak co roku w Sylwestra o godzinie 12:00 grać w piłkę, ale już się naprawdę źle czułem. Lekarka zmierzyła mi ciśnienie, zrobiła EKG i mówi: "Jedziesz do szpitala". Ja wtedy mieszkałem w moim rodzinnym mieście, w Chorzowie i tam był oddział kardiologii. Proszę sobie wyobrazić, że dostałem zawału, leżąc w szpitalu. Dlatego mówię, że miałem dużo szczęścia w nieszczęściu.

To był nowy oddział kardiologii, ale była jedna pani doktor i nie było możliwości, by zrobić tam koronarografię. Lekarka zadzwoniła do kliniki w Ochojcu, przyjechała karetka i mnie pakują na nosze. A ja mówię: "jakie nosze, przecież ja mogę sam iść". Kładą mnie na te nosze, wsadzają do karetki, a ja się w karetce pytam, czy mają "Pavulon".

Pielęgniarka na mnie spojrzała i mówi: "Pan ma rozległy zawał". Ja w tamtym momencie zwariowałem. Proszę sobie wyobrazić, że w Ochojcu dwie młode panie pielęgniarki goliły mi tzw. okolicę bikini, ponieważ "wchodzono mi" w tętnicę przez tętnicę biodrową. Doktor, który przeprowadzał zabieg (angioplastykę), powiedział: "Będzie pan żył, ponieważ właśnie wypucowałem panu tętnicę". Około 8 stycznia wyszedłem ze szpitala.

Jak wyglądała rekonwalescencja i leczenie?

Pani doktor prowadząca zapytała przy wypisie ze szpitala, ile zarabiam. Ja zdumiony zapytałem, czy to jest bardzo istotna informacja. Pani doktor stwierdziła, że przepisze mi nowy lek, który właśnie wszedł na rynek i był wtedy bardzo drogi. Ten lek biorę do dzisiaj i zapobiega on zakrzepom, czyści płytki.

20 lat temu 28 tabletek tego leku kosztowało 420 zł. Teraz kosztuje 29 złotych, bo jest bardziej dostępny, a wtedy to była droga nowość, to było bardzo dużo pieniędzy. Lekarka powiedziała, że jeśli będę brał przynajmniej przez miesiąc te tabletki, to już na takiej płaszczyźnie się nie spotkamy.

Biorę jeszcze leki na nadciśnienie, natomiast zgodnie z zaleceniami lekarza przestałem brać leki na cholesterol. Zmieniłem dietę i od wielu lat unikam rzeczy smażonych, bardzo ograniczyłem wieprzowinę. To nie jest tak, że absolutnie zaprzestałem coś robić, mówię to z perspektywy 20 lat, natomiast najbardziej kluczowy był rok po zawale.

Jak on wyglądał?

Wiadomo, że przez pierwszy rok bardzo na siebie uważałem, bo nie wiedziałem "z czym to się je". Przed zawałem nałogowo paliłem papierosy, wróciłem do palenia rok po zawale, ale to nie było takie palenie jak wcześniej, tylko od czasu do czasu.

Musiałem na siebie uważać i ograniczyć niektóre rzeczy, tak jak wspomniałem wcześniej. W tej chwili palę elektroniczne papierosy.

Czy zawał zmienił coś w pana życiu zawodowym?

Tak, byłem i jestem aktywny zawodowo. W ciągu ostatnich siedmiu lat, jak skończyliśmy kręcić "Ranczo", ważyłem 109 kilogramów, a w tej chwili ważę 91. Musiałem przytyć do filmu, później okazało się, że film robimy za rok i w międzyczasie robiłem serial. Wziąłem też udział w "Tańcu z Gwiazdami", a przypadłość moja jest taka, że nie przytyłem po edycji programu.

W programie zrzuciłem 7 kilogramów, a wróciły mi tylko 2. Przed "Tańcem z Gwiazdami" skonsultowałem się z lekarzem, ponieważ treningi odbywały się codziennie i trwały kilka godzin, to był wielki wysiłek i ciężka praca. Ja mam tak, że jeśli się za coś zabieram, to robię to na sto procent albo wcale, dlatego niezbędna była konsultacja z kardiologiem.

Co z pana perspektywy należy zrobić po zawale, by wrócić do zdrowia?

Należy być pod stałą kontrolą lekarza. Raz w roku jestem u kardiologa na badaniach, m.in. robimy EKG - i dokładnie należy się temu przyjrzeć, czy wszystko jest w porządku. Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to trzy razy dziennie wychodzę z psem na spacer, rekreacyjnie jeżdżę na rowerze oraz gram w hokeja. Każdy dzień zaczynam od brania leków, jest to jak mycie zębów. O tym należy pamiętać i to jest moja recepta.

Źródło artykułu:WP abcZdrowie