Takiego bólu nie wolno lekceważyć. "Pacjent może normalnie funkcjonować i nagle dostać udaru"
Choć ból głowy często wynika ze stresu czy niegroźnej infekcji, może też alarmować o zagrożeniu życia. - Zawsze należy zbadać przyczynę, bo objawy potrafią być mylące - zaznacza neurolog prof. Konrad Rejdak.
Reakcja obronna
- Ból głowy to reakcja obronna organizmu, który ostrzega o konkretnych chorobach, ale też może wskazywać na toczące się w organizmie zaburzenia. Spektrum przyczyn jest bardzo szerokie i mogą to być również stany zagrażające życiu - wskazuje neurolog prof. Konrad Rejdak, członek Rady Programowej Europejskiej Akademii Neurologii.
- Najczęściej mamy do czynienia z bólami pierwotnymi, które, choć nie są śmiertelnie niebezpieczne, to potrafią maksymalnie obniżyć komfort życia. Zawsze należy zbadać przyczynę i dobrać odpowiednie leki, a obecnie mamy bardzo skuteczne terapie - dodaje neurolog.
Wyjaśnia, że ból pierwotny wynika z nadaktywności układu nerwowego, który sam z siebie, bez żadnej przyczyny zewnętrznej generuje ból. To właśnie w tej grupie są najczęściej diagnozowane obecnie bóle migrenowe, a także napięciowe wynikające m.in. ze stresu, braku snu, zaburzeń depresyjnych czy stanów lękowych.
- W rozpoznaniu pomaga nam lokalizacja oraz intensywność bólu. W przypadku migreny będziemy mieć do czynienia z silnym i pulsującym bólem, narastającym przy ruchach głowy. Najczęściej jest on jednostronny, w okolicy oczodołu. Trwa nawet do 72 godzin, ale może przechodzić w formę przewlekłą i atakować większość dni w miesiącu - precyzuje prof. Rejdak.
- Z kolei ból napięciowy jest ciągły, o charakterze zaciskającej się obręczy w okolicy czoła, skroni czy potylicy. Bóle pierwotne to także bóle klasterowe, pojawiające się najczęściej w nocy, często w postaci serii silnych ataków, powtarzających się nawet przez kilka tygodni z towarzyszeniem zaczerwienienia spojówek, łzawienia oczu czy wycieku śluzu z jamy nosowej. Pojawiają się zawsze po jednej stronie głowy, często w okolicy skroni czy oczodołu - wyjaśnia neurolog.
Niezwykle trudne do zniesienia m.in. ze względu na swoją intensywność są bóle neuralgiczne związane z podrażnieniem nerwu trójdzielnego. - To potworne kilkusekundowe "strzelające bóle", coś jak uderzenia pioruna. Dla pacjentów, którzy zmagają się z nimi nawet miesiącami to źródło ogromnego cierpienia - przyznaje lekarz.
Sygnały alarmowe
Najbardziej niebezpieczne dla życia są natomiast bóle wtórne, które zawsze powinny być traktowane jak sygnał alarmowy. - W tym przypadku to konkretna choroba wpływa na działanie układu nerwowego. Ból głowy może być w takim przypadku objawem np. udaru krwotocznego, guza mózgu czy zapalenia mózgu - wyjaśnia lekarz.
Wyjątkowo groźny, ze względu na wysoki wskaźnik śmiertelności, jest udar krwotoczny z krwawieniem podpajęczynówkowym (krew nie wylewa się do wewnątrz mózgu, jak w krwawieniu śródmózgowym, a gromadzi się między mózgiem a otaczającą go oponą pajęczą). Najczęściej to efekt pęknięcia tętniaka naczyń mózgowych, co wymaga natychmiastowej pomocy medycznej. To może być także intensywny krwotok z przebiciem do struktur mózgu.
- Pacjent z takim krwotokiem jest w stanie zagrożenia życia. Niestety nawet 20 proc. takich przypadków kończy się śmiercią, zanim pacjent dotrze do szpitala. Dlatego tak ważne, by od razu zareagować na objawy i wezwać karetkę - zaznacza prof. Rejdak.
- Ból głowy, który alarmuje o takim krwotoku, jest określany jako "najsilniejszy w życiu", więc już ze względu na intensywność trudno go przeoczyć. Ponadto, towarzyszą mu nudności, wymioty oraz ogniskowe ubytki neurologiczne np. niedowład kończyn. Co istotne, taki ból nie znika po podaniu środków przeciwbólowych - zwraca uwagę lekarz.
- Może się jednak zdarzyć, że podczas krwotoku uwolni się niewielka ilość krwi, co przekłada się na mniejszą intensywność bólu, który może być wówczas mylący. Dlatego zawsze należy zwracać uwagę na objawy towarzyszące, które są tu kluczowe - zaznacza ekspert.
Mylące objawy
Lekarz wskazuje, że mylący może być też na początku ból głowy związany z zapaleniem mózgu. - To może być bardzo niespecyficzny ból, bez wyraźnej lokalizacji, rozlany. Zdarza się, że pacjenci mylą go np. z nadciśnieniem. Dopiero po jakimś czasie mogą się pojawić kolejne symptomy wskazujące na stan zapalny np. wysoka gorączka. Warto mieć tego świadomość, bo w ostatnim czasie mamy wysyp przypadków kleszczowego zapalenia mózgu - dodaje.
Towarzyszące objawy są także niezwykle istotne w rozpoznaniu bólu alarmującego o guzie mózgu. Pojawia się on zazwyczaj nad ranem, bo w pozycji leżącej zwiększa się ciśnienie śródczaszkowe spowodowane rosnącym guzem. Oprócz tego mogą się pojawić wymioty, a także objawy neurologiczne jak niedowłady, zaburzenia równowagi czy mowy.
Jak się w tym wszystkim nie pogubić? Prof. Rejdak wskazuje na kilka kluczowych sygnałów, które w przypadku bólu głowy powinny zaniepokoić.
- Diagnozy na pewno wymaga silny ból głowy, który pojawia się po raz pierwszy w życiu, ale czujnym należy być też przy uporczywym, nawracającym bólu, szczególnie jeśli nie ustępuje po podaniu leków przeciwbólowych - zaznacza lekarz.
Dodaje, że wtedy najlepiej od razu skonsultować się z neurologiem, który skieruje ewentualnie do innego specjalisty, jeśli oceni, że przyczyna nie tkwi w układzie nerwowym.
Jeśli oprócz bólu głowy pojawiają się objawy neurologiczne np. niedowład, nagły zez czy zaburzenia mowy, wtedy od razu należy wezwać pogotowie.
Niepokojący wzrost
Należy także zwracać uwagę na okoliczności, w jakich pojawił się ból np. długa podróż, zwłaszcza w połączeniu z innymi czynnikami ryzyka jak alkohol, środki antykoncepcyjne czy odwodnienie. To wszystko może doprowadzić do zakrzepicy zatok żylnych, która może się ona objawiać m.in. silnym "wędrującym" bólem głowy (bardzo często jest to pierwszy objaw) i symptomami neurologicznymi np. drgawkami czy dezorientacją.
Prof. Rejdak zaznacza, że dramatycznie przybywa młodych ludzi z bólem głowy, wynikającym ze stylu życia. Choć przyczyny łatwo zbagatelizować, mogą się one okazać śmiertelnie niebezpieczne.
- Obserwujemy bardzo niepokojący wzrost pacjentów w wieku około 30 lat, którzy ćwiczą ponad siły, trening przebieg bez kontroli i może dojść do rozwarstwienia tętnic domózgowych. To prosta droga do udaru niedokrwiennego, ale świadomość tego problemu jest nadal niska - zaznacza lekarz.
Dodaje, że sygnałem alarmowym jest ból głowy w okolicach potylicy. - Pacjent może przez kilka dni normalnie funkcjonować i nagle dostać udaru, to nie musi się stać bezpośrednio po treningu - dodaje.
Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest w tym przypadku inny równie popularny wśród młodych ludzi nawyk związany z wielogodzinnym używaniem urządzeń elektronicznych.
- To obecnie plaga. Pochylona głowa i niewłaściwa postawa mogą doprowadzić do chronicznego bólu i dyskopatii kręgosłupa, co może okazać się procesem nieodwracalnym. To już jest problem, a wyobraźmy sobie, że tak obciążony człowiek idzie na siłownię i zaczyna intensywnie ćwiczyć. To dodatkowo zwiększa ryzyko rozwarstwienia tętnic domózgowych i udaru - ostrzega prof. Rejdak.
- Każdy ból wymaga diagnozy, bo objawy potrafią być mylące, co opóźnia rozpoznanie i może odebrać szansę na skuteczne leczenie - podsumowuje lekarz.