Igor Jankowski jest trenerem oddechu© Licencjodawca | archiwum prywatne

Świadome oddychanie. Sprawdziliśmy, jak działa na organizm

Dominika Mika
Dominika Mika
28 września 2023

Igor Jankowski to współzałożyciel organizacji Inny Rytm, zajmującej się reedukacją oddechową w społeczeństwie. Poszerza wiedzę dot. wpływu świadomego oddechu na kondycję i wydolność. Instruktor metod Butejko, Oxygen Advantage oraz Wima Hofa, która pomogła mu wyzdrowieć.

Dominika Mika, dziennikarka Wirtualnej Polski: Oddychanie to najbardziej naturalna umiejętność, jaką każdy z nas nabywa już przy narodzinach. Czy więc możemy "źle oddychać"? Czego nauczymy się od Ciebie o oddechu?

Igor Jankowski: Najważniejszą rzeczą jest już sama świadomość swojego oddechu i tego, jakie to potężne narzędzie i na co wpływa. Trenując wszystkie mięśnie układu oddechowego, dbamy o nasze dłuższe i zdrowe życie. Badania mówią o tym, że istnieje duża korelacja pomiędzy sposobem oddychania i tym, jaką objętość mają płuca, a długością naszego życia. 

Dzięki świadomemu oddechowi możemy wpływać na stres. Praktykowanie metody Wima Hofa produkuje w naszych mózgach opioidy i kannabinoidy. Są to substancje, które będą uczyć nas inaczej odczuwać ból, inaczej reagować na stres.

Praktykując oddech dowiadujemy się, dlaczego warto oddychać na co dzień przez nos, a nie przez usta i jaki ma to wpływ na dorosłych i dzieci. Oddychając przez usta, nie mamy żadnej blokady, nie mamy żadnych narzędzi do tego, żeby filtrować powietrze. W nosie już te narzędzia są - możemy zimą ocieplać powietrze, czyli nie jest ono dla nas takie ostre i ciężkie, a dodatkowo je oczyszczamy. 

Podsumowując, praktyka oddychania przyczynia się m.in. do redukcji stresu, wpływa na długowieczność i wspiera układ odpornościowy. A co się dzieje, gdy nie mamy świadomości swojego oddechu?

Jeśli w ciągu dnia nagminnie oddychamy przez usta, to dochodzimy do etapu, w którym zaczynamy się hiperwentylować. Nasz oddech się spłyca, przez co mniej tlenu dociera do płuc, czyli organizm nie działa tak wydajnie. Jeśli ten wzorzec przerzucamy na sen, zaczynamy chrapać, a w konsekwencji się nie wysypiamy, mamy problem z koncentracją.

Chrapanie może doprowadzić do obturacyjnego bezdechu sennego, co jest niesamowicie wykańczające dla mózgu. Dochodzi do niedotlenienia, więc często budząc się po takiej nocy, mamy "ciężką głowę", nie możemy się skupić. Jest też korelacja pomiędzy tym, jak oddychamy, a tym, że w nocy musimy skorzystać z toalety.

W momencie, kiedy oddychamy przez usta, nasze nerki "puszczają" więcej wody, więc się budzimy, idziemy za potrzebą i znowu się nie wysypiamy. 

Metoda Wima Hofa stała się dla Igora Jankowskiego zapalnikiem do wielu życiowych decyzji i zmian
Metoda Wima Hofa stała się dla Igora Jankowskiego zapalnikiem do wielu życiowych decyzji i zmian© Licencjodawca | Mariusz Ruczkowski

Jak w takim razie trenować świadomy oddech? Co jest kluczem?

Praktyk oddychania jest sporo, sam jestem instruktorem już czterech metod. Każda z nich jest dobra, ale w określonym czasie. Metoda Wima Hofa to mocna praca oddechowa wchodząca w temat hiperwentylacji. Jest też metoda Butejki, która fantastycznie działa na astmę.

Nawet ostatnio pojawiła się polska praca na temat wpływu metody Butejki na częstość przyjmowania leków rozszerzających oskrzela, właśnie u pacjentów chorujących na astmę oskrzelową. To niesamowite, że samym oddechem jesteśmy w stanie zredukować liczbę leków, czuć się lepiej i mieć w kontroli tę chorobę. Istnieje też metoda nazywana tlenową przewagą, która jest fantastyczna, gdy uprawiamy sport, np. biegamy.

Jeśli będziemy oddychać przez nos i wydłużymy wydech, to przesuniemy tzw. próg mleczanowy, czyli nie będziemy mieć zakwasów następnego dnia, co sam sprawdziłem, zaklejając sobie usta i przebiegając półmaraton. I kolejnego dnia naprawdę czułem się dobrze!

Czyli każdy musi dobrać metodę pod swoje predyspozycje i cel, jaki chce osiągnąć?

Zdecydowanie. Najlepiej zapoznać się z tymi metodami i skonsultować się ze swoim lekarzem, ew. trenerem oddechu. O ile każda z metod jest świetna, to na różnych etapach naszego życia coś może nam przeszkadzać, np. metoda Wima Hofa, mimo wszystkich swoich korzyści, nie zawsze dobrze wpływa na osoby, które mają stany lękowe czy depresyjne.

Dzieje się tak, bo mocno pobudzamy organizm/układ nerwowy hiperwentylacją. Dla takich osób wszystkie praktyki uspokajające będą o wiele lepsze, dopóki nie wyreguluje im się zdrowie i układ nerwowy.

Metoda Wima Hofa to mocna praca oddechowa wchodząca w temat hiperwentylacji
Metoda Wima Hofa to mocna praca oddechowa wchodząca w temat hiperwentylacji© archiwum prywatne | archiwum prywatne

Jak zapoznałeś się z technikami oddychania? Wiem, że sam zacząłeś właśnie od metody Wima Hofa.

Tak, trafiłem na nią przez przypadek, przeglądając internet. Szukałem czegoś, co poprawi mi samopoczucie, bo rok po narodzinach mojego starszego syna przeżyłem pewnego rodzaju załamanie, być może nawet depresję. Ciężko mi to określić, ponieważ na tamtym etapie wstyd mi było iść do specjalisty.

Stwierdziłem, że poradzę sobie ze wszystkim sam, szukając odpowiedzi w internecie. Natomiast wtedy natrafiłem właśnie na metodę Wima Hofa i już po pierwszej sesji oddechowej zacząłem czuć się lepiej. Warto też powiedzieć, że ta praktyka to nie tylko oddech, ale też praca mentalna połączona z pracą z zimnem, np. popularnym morsowaniem czy po prostu zimnymi prysznicami.

To połączenie dało mi masę energii i poczucie, że mogę sobie ze wszystkim poradzić. Zacząłem zgłębiać temat od strony medycznej, pochłaniać coraz więcej badań, chodzić na różne kursy, a kilka lat później sam uczę innych, jak oddychać.

No tak, a w międzyczasie poznałeś też Wima Hofa.

To niezwykle ciekawa postać. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt rekordów Guinessa, typu maratony w zimie na boso czy przepłynięcie pod lodem ponad 50 m, ale te sukcesy i rekordy miały na celu zwrócenie uwagi, że mamy w sobie narzędzia, które wspierają procesy leczenia.

W momencie, gdy jesteśmy chorzy, możemy wspierać się właśnie pracą oddechową, pracą z zimnem. Na początku był uważany za "cyrkowca" i zapraszano go w rodzimej Holandii, by np. siedział w beczce z lodem przez godzinę. Dopiero później zaczęli się nim interesować naukowcy. 

Ucząc się metody Wima Hofa, ciekawe rzeczy dzieją się w naszym organizmie

Wróćmy jeszcze do sezonowych infekcji. Czy dzięki świadomemu oddychaniu możemy im zapobiec?

Ucząc się metody Wima Hofa, ciekawe rzeczy dzieją się w naszym organizmie. W 2014 roku przeprowadzono badania, w których wstrzyknięto endotoksynę bakterii E. coli Wimowi i 12 innym praktykującym osobom. Chciano sprawdzić, czy jest on takim wyjątkowym okazem natury, czy też każdy może sobie "włączyć" odpowiedź immunologiczną.

Okazało się, że wszyscy praktykujący potrafili poradzić sobie z endotoksyną. Jakie to ma znaczenie? Gdy przeprowadzamy sesję oddechową, w naszym organizmie zachodzą różne procesy, m.in. tworzą się białka przeciwzapalne - jest ich ponad 200 proc. więcej, a obniżają się biała prozapalne.

Gdy pojawi się stan zapalny, to jesteśmy w stanie stymulować nasz układ odpornościowy i nerwowy, żeby zwalczył chorobę.

Czy to jest metoda, która rzeczywiście pomoże nam ochronić się choćby przed smogiem?

To nawet nie kwestia metody, tylko świadomości, że jeśli będziemy oddychać spokojnie przez nos, mamy o wiele większą szansę, że ochronimy organizm przed intruzami z zewnątrz. Jeśli otwieramy buzię nawykowo, tej ochrony nie mamy.

Metoda Wima Hofa może wspierać leczenie autoimmunologicznych chorób
Metoda Wima Hofa może wspierać leczenie autoimmunologicznych chorób© Licencjodawca | Can You See

Jak ta metoda zmieniła twoje życie? Pytam przede wszystkim w kontekście zdrowotnym. Mniej chorujesz? Twoja rodzina nie jest aż tak podatna na infekcje w sezonie jesienno-zimowym?

Tych infekcji jest zdecydowanie mniej, a gdy się pojawią, mają o wiele łagodniejszy charakter. Wcześniej chorowałem przynajmniej dwa-trzy razy w roku, zawsze wiosną i jesienią. Teraz już tak nie mam.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że metoda Wima Hofa może wspierać leczenie autoimmunologicznych chorób. Przez stresującą pracę w korporacji nabawiłem się łuszczycy. Zmiana środowiska oraz wsparcie się metodą Wima Hofa sprawiło, że do dzisiaj nie mam łuszczycy! Nie jestem odosobnionym przypadkiem, bo lekarz z Łodzi Jan Czarnecki tuż przed pandemią rozpoczął badania na 38 osobach, które mają łuszczycę. Przeprowadził ich przez kilkutygodniowy cykl pracy z zimnem, medytacją i oddechem. U wszystkich osób stosujących tę metodę nastąpiła poprawa.

Czyli oprócz ochrony przed infekcjami świadome oddychanie może nas też wyleczyć z niektórych chorób, np. właśnie autoimmunologicznych?

Na pewno wpływamy na proces leczenia. Jest taki przypadek opisany na stronie Wima Hofa o dzieciach, które miały guza mózgu i po chemio- i radioterapii ich odporność znacząco spadła. Natomiast praca oddechowa spowodowała u nich wzrost produkcji białych krwinek o 500 proc. A jak wiemy - to strażnicy naszego układu odpornościowego.

Jak reagują ludzie podczas pierwszego świadomego oddychania? Pamiętasz jakieś sytuacje ekstremalne?

Ludzie reagują w bardzo różny sposób. Często płaczą, śmieją się, dochodzi do uwalniana emocji, a nawet traumy. Przy mocnej pracy oddechowej - powyżej 30 minut, doświadczenia mogą być pogłębione, niekiedy powstają wizualizacje.

Mieliśmy przypadek osoby, która twierdziła, że wyszła ze swojego ciała. Oczywiście na to wpływają różne reakcje chemiczne w naszym organizmie, które dają nam takie poczucie. Jednak - co najważniejsze - gdy kończy się sesja oddechowa i mamy jeszcze kilka minut, by dojść do siebie, na twarzach praktykujących zazwyczaj pojawia się błogi uśmiech.

Źródło artykułu:WP abcZdrowie