Plaga zawałów. Co niszczy serca Polaków?
W 2022 r. zmarło w naszym kraju ponad 448 tys. osób. Największe żniwo zbierają choroby układu krążenia. Jednym z zabójców Polaków jest zawał - każdego roku dotyka ok. 70 tys. osób, z czego co 10. chory umiera w ciągu roku. Dlaczego mamy tak słabe serca?
Polacy masowo mają zawały. Co je generuje?
Zawał to stan, w którym dochodzi do niedokrwienia mięśnia sercowego, co skutkuje jego martwicą. Głównym objawem jest silny i piekący ból w klatce piersiowej, który trwa ponad 20 minut i cały czas narasta. Wówczas jak najszybciej powinniśmy wezwać karetkę. Ale jak wiadomo - lepiej zapobiegać, niż leczyć, dlatego warto wiedzieć, co generuje zawał serca i jak się przed nim obronić.
Żyjemy w ciągłym pędzie. Stres, szybkie jedzenie, mało snu - to znaki naszych czasów. Niestety to wszystko sprawia, że nasze serce traci siły. Do tego dochodzą inne czynniki, które osłabiają pracę narządu. Skąd plaga zawałów w Polsce?
- Widzę tu dwie przyczyny. Po pierwsze, już jakiś czas temu zmieniła się definicja zawału - więcej stanów kardiologicznych zyskało miano zawału serca. Zresztą dziś już nawet nie operujemy takim terminem, tylko mówimy o "ostrych zespołach wieńcowych". Po drugie - jest większa świadomość ludzi dotycząca zagrożeń i samych symptomów, w związku z czym coraz więcej młodych osób zgłasza się z objawami ostrego zespołu wieńcowego do oddziałów ratunkowych - wskazuje kardiolog i specjalista chorób wewnętrznych dr Robert Czarnecki ze Szpitala Św. Elżbiety, Grupa LUX MED.
Ekspert zaznacza, że powszechnym problemem w Polsce jest brak aktywności fizycznej.
- Powtarzane przez akademie wychowania fizycznego testy sprawności dzieci i nastolatków pokazują, że wytrzymałość i kondycja fizyczna u młodych jest coraz niższa. Zaledwie 70 proc. dzieci uczęszcza na zajęcia wychowania fizycznego. Niska kultura fizyczna młodych ludzi i współczesny sposób spędzania wolnego czasu osłabia serce - wyjaśnia.
- To między innymi te zjawiska wpływają na większą zapadalność na chorobę wieńcową i zawał serca w Polsce (30 do 50 proc. wyższa niż przeciętna europejska) - ostrzega kardiolog.
"Autostrada do zawału"
Polacy mają też inne schorzenia, które osłabiają serce. Nadciśnienie dotyczy już około 11 milionów Polaków, przy definicji nadciśnienia tętniczego >140/90 mmHg. Gdyby jednak przyjąć definicję amerykańską (>130/80 mmHg), okazałoby się, że osób z nadciśnieniem tętniczym mamy w Polsce aż 17 milionów.
Na hipercholesterolemię (podwyższony poziom cholesterolu we krwi) cierpi statystycznie 18 milionów rodaków, jednak nowe normy LDL-cholesterolu, ekstrapolowane na starsze dane epidemiczne, pozwalają szacować kardiologom, że problem dotyka nawet 21 milionów Polaków.
- Do tego wszystkiego dochodzą inne schorzenia, także zwiększające ryzyko sercowo-naczyniowe u naszych rodaków. Proszę nie zapominać o ośmiu milionach Polaków z metabolicznym stłuszczeniem wątroby, ośmiu milionach palących papierosy, pięciu milionach z przewlekłą chorobą nerek, trzech milionach z cukrzycą czy 2,5 milionach z obturacyjnym bezdechem sennym… Oni wszyscy też mają podwyższone ryzyko sercowo-naczyniowe - wyjaśnia prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, były prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego, rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Z kolei prof. Przemysław Mitkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, mówił podczas konferencji "Zawał serca i co dalej? Klucze do skutecznej profilaktyki, leczenia i organizacji", która odbyła się w kwietniu 2023, że: "Choroba niedokrwienna serca, na którą w Polsce w 2021 r. chorowało w Polsce ok. miliona osób, to autostrada do zawałów serca. Odpowiada za blisko połowę zgonów z powodu chorób serca i ok. 20 proc. łącznej liczby zgonów".
W 2021 r. w Polsce odnotowano 68,4 tys. zawałów serca u 66,2 tys. pacjentów. Oznacza to, że u 2,2 tys. wystąpiły więcej niż dwa takie zdarzenia. Z kolei w 2022 r. zawałów było nieco więcej – 70 tys. To i tak mniej niż przed pandemią - w 2019 r. odnotowano 76,8 tys. zawałów. Jednak ten spadek nie jest dla kardiologów wcale powodem do optymizmu.
- Dane te obejmują czas wybuchu i kolejnych fal epidemii COVID-19, która miała olbrzymi wpływ na cały system opieki medycznej. Pacjenci z COVID mieli pierwszeństwo. Pozostali pacjenci bali się zgłosić do szpitala nawet w poważnych sytuacjach. Może jest mniej zawałów, ale wzrosła śmiertelność - wyjaśnia dr Robert Czarnecki.
"To cichy zabójca". Kardiolog ostrzega
Śmiertelność wewnątrzszpitalna w Polsce w zależności od województwa wynosi od 5,1 do 9,5 proc. I chociaż Polska ma jeden z najniższych wśród krajów OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) współczynników 30-dniowej śmiertelności po przyjęciu do szpitala w związku z zawałem serca, wynoszący 5,5 proc., to gorzej kształtują się wskaźniki przeżywalności długoterminowej - w ciągu roku od zawału umiera co 10. chory, a po pięciu latach - nawet połowa zawałowców. Kto jest najbardziej narażony i jak zmniejszyć ryzyko?
- Poznanych czynników ryzyka choroby wieńcowej jest wiele. Możemy je podzielić na takie, które podlegają modyfikacji i takie, które modyfikacji nie podlegają. Do tych nie podlegających modyfikacji należą wiek i płeć męska. U mężczyzn ryzyko znacznie wzrasta po 45 r.ż., u kobiet po 55 r.ż. To są grupy wiekowe, które są bardziej narażone na zawał niż osoby młodsze - wyjaśnia dr Robert Czarnecki.
Częściej chorują także osoby, u których w rodzinie występowały objawy zawału, choroby wieńcowej lub miażdżyca. Na zawał serca statystycznie częściej chorują też mężczyźni - w Polsce stanowią 60 proc. zawałowców. Niestety to kobiety częściej umierają z tego powodu. Być może także dlatego, że według raportu naukowców z Harvardu średni wiek pierwszego ataku serca u mężczyzn to 65 lat, natomiast u kobiet - 72 lata. Kolejny czynnik niemodyfikowalny to rasa.
- Wszystkie pozostałe to czynniki, nad którymi możemy mieć kontrolę. Chorują osoby palące papierosy, osoby z podwyższonym poziomem cholesterolu, osoby z nadwagą - każdy zbędny kilogram podnosi ryzyko rozwoju choroby wieńcowej. Chorują pacjenci z nadciśnieniem tętniczym, ci, którzy mają siedzący tryb życia, pacjenci z przewlekłymi stanami zapalnymi, w tym z chorobami o podłożu autoimmunologicznym, jak reumatoidalne zapalenie stawów, łuszczyca. I to, o czym się rzadko pamięta - pacjenci z chorobami przyzębia - podkreśla kardiolog.
Ekspert ostrzega także diabetyków - w naszym kraju choruje już ponad trzy miliony osób.
- Cukrzyca jest takim cichym zabójcą, ponieważ co najmniej 60 proc. przedwczesnych zgonów u cukrzyków jest spowodowane przez zawał serca. To pokazuje, jak ważny jest to czynnik ryzyka i jak ważne jest leczenie cukrzycy i trzymanie jej pod kontrolą - podsumowuje dr Robert Czarnecki.