Pierwsze minuty i godziny po zawale. Co dzieje się w tym czasie z pacjentem?
Zawał serca to jedno z największych zagrożeń dla zdrowia i życia człowieka. W pierwszych minutach i godzinach po jego wystąpieniu dochodzi do nagłego niedotlenienia komórek mięśnia sercowego, co może prowadzić do poważnych powikłań sercowych, a nawet śmierci.
Co się dzieje z pacjentem w pierwszych minutach zawału?
Zawał serca to nagłe i potencjalnie groźne zdarzenie, które może dotknąć każdego, niezależnie od wieku czy stylu życia. Choć świadomość na temat zagrożenia zawałem jest coraz większa, to wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważne jest szybkie rozpoznanie i leczenie.
Okazuje się bowiem, że już w pierwszych minutach zawału mięśnia sercowego dochodzi do nagłego zablokowania jednej z tętnic wieńcowych, która zaopatruje serce w tlen i składniki odżywcze. W wyniku tego niedotlenienia komórki mięśnia sercowego zaczynają obumierać.
- Osoba doświadczająca zawału odczuwa ból w klatce piersiowej, który najczęściej ma charakter pieczenia, ucisku lub gniecenia. Może promieniować do brody i lewej ręki. Ten ból związany jest wysiłkiem, ale nie ustępuje w czasie spoczynku. Można powiedzieć, że jest to ból spoczynkowy, który może być poprzedzony wysiłkiem, ale występuje w czasie spoczynku. Bólowi może towarzyszyć także niepokój, zlewne poty oraz osłabienie – tłumaczy dr n. med. Ewa Uścińska, kardiolog.
- W pierwszych minutach w organizmie takiej osoby dochodzi do niedokrwienia mięśnia sercowego. O samym zawale mówi się wtedy, kiedy ból trwa 15-20 minut, ponieważ właśnie w takim czasie dochodzi do obumierania komórek mięśnia sercowego –precyzuje kardiolog.
Jak tłumaczy lekarka, komórki mięśniowe ulegają martwicy. Ból może natomiast występować także w momencie, kiedy jeszcze nie doszło do zawału, tylko niedokrwienia mięśnia sercowego.
- Jeśli jednak to niedokrwienie trwa dłużej, czyli 15-20 minut i zaczynają obumierać komórki mięśniowe, to wówczas mówimy o zawale serca – podkreśla ekspertka.
Co się dzieje się z chorym w kolejnych etapach zawału?
Dr Uścińska dodaje, że to, co stanie się z pacjentem w kolejnych minutach czy godzinach po doświadczeniu bólu w klatce piersiowej, jest przede wszystkim uzależnione od czasu, w jakim otrzyma pomoc lekarską. Im wcześniej rozpocznie się leczenie zawału, tym więcej mięśnia sercowego można uratować.
- W tym momencie liczy się każda minuta. Mówi się o tzw. złotej godzinie, w której czasie najlepiej jest przeprowadzić udrożnienie naczynia wieńcowego, ponieważ zawał serca najczęściej spowodowany jest właśnie upośledzeniem drożności lub zamknięciem naczynia wieńcowego. Jeśli to naczynie wieńcowe nie zostanie udrożnione, wówczas dochodzi do rozległej martwicy mięśnia sercowego i w tym momencie czas jest kluczowy – stwierdza dr Uścińska.
Jak podkreśla lekarka, najlepiej, aby pomoc była udzielona w ciągu godziny – wtedy wciąż istnieje szansa na uratowanie komórek mięśniowych. Jeśli jednak w ciągu pierwszych dwóch godzin od zawału serca pomoc nie zostanie udzielona, może dojść do zwiększonej martwicy mięśnia sercowego, co oznacza, że więcej komórek mięśnia sercowego umiera w wyniku niedotlenienia.
W tym czasie też rozwijają się procesy zapalne w obrębie uszkodzonego mięśnia sercowego, co może prowadzić do powikłań sercowych.
- Jeśli mamy taką sytuację, że pomoc nie zostanie udzielona na czas, a po kilku godzinach, to i tak wciąż mamy szansę na uratowanie znacznej części mięśnia sercowego, natomiast jest ona już znacznie mniejsza. Są bowiem sytuacje, kiedy nieudzielona na czas pomoc przy rozległym zawale, bardzo źle się kończy – na przykład zgonem. To zależy właśnie od rozległości zwału, czyli od wielkości i obszaru naczynia, które uległo niedrożności – tłumaczy ekspertka.
Dr Uścińska dodaje, że na rozległy zawał najbardziej narażone są osoby z czynnikami ryzyka choroby wieńcowej. Takimi czynnikami ryzyka są: nieleczona dyslipidemia, czyli zaburzenia lipidowe, podwyższone stężenie cholesterolu, zaburzenia glikemii, czyli cukrzyca albo nieprawidłowa glikemia na czczo.
- Do tego dodać należy dodatkowo otyłość, palenie papierosów, brak aktywności fizycznej, które określamy jako modyfikowalne czynniki ryzyka wystąpienia choroby wieńcowej. Ale mamy również niemodyfikowalne czynniki ryzyka, takie jak płeć męska czy obciążenia genetyczne – wymienia kardiolog.
Długoterminowe następstwa zawału. Co czeka pacjenta w kolejnych latach?
- Wszystko zależy od rozległości zawału. Jeśli zawał nie był rozległy i pacjent, który go doświadczył, wyeliminuje czynniki ryzyka, dostosuje się do zaleceń lekarza, to może żyć tak jak inne osoby bez zawału. W takim przypadku jedyną taką różnicą jest konieczność przyjmowania leków wskazanych po zawale. Oczywiście konieczne są okresowe kontrole, żeby ewentualnie zmodyfikować leki lub zalecenia – wyjaśnia dr Uścińska.
- Jeśli zawał był rozległy, to jego przebycie może prowadzić do niewydolności serca, czyli upośledzenia kurczliwości serca. Takie osoby nie wracają do stanu sprzed zawału. Takim charakterystycznym objawem jest u nich wówczas pogorszenie tolerancji wysiłku oraz szybsza męczliwość – podkreśla kardiolog.
Kto jest narażony na kolejny zawał?
- Na to, czy doświadczymy drugiego i kolejnego zawału, ma wpływ to, w jaki sposób stosujemy się do zaleceń lekarza. Po pierwsze konieczne jest przyjmowanie leków już na stałe. Są pewne grupy leków, których nie wolno odstawić m.in. są to leki przeciwpłytkowe, czyli takie, które zapobiegają w tworzeniu się zakrzepów w naczyniach wieńcowych – wyjaśnia dr Uścińska.
Kluczowe jest także uświadomienie sobie, jakie czynniki ryzyka spowodowały ten zawał i wyeliminowanie ich.
- Na przykład, jeśli osoba po zawale paliła wcześniej papierosy, to należy zaprzestać palenia. Jeśli przed zawałem występowały zaburzenia lipidowe albo węglowodanowe to należy to farmakologicznie wyrównać, czyli leczyć podwyższone stężenie cholesterolu i cukrzycę. Jeśli osoba jest otyła, powinna zastosować odpowiednią dietę i zredukować masę ciała – dodaje ekspertka.
- Aktywność fizyczna jest bardzo ważna i takie osoby powinny ćwiczyć co najmniej pięć razy w tygodniu, ponieważ aktywność pozwala na rozbudowę naczyń wieńcowych, które powodują dobre ukrwienie mięśnia sercowego, który przyzwyczaja się do wysiłku, co zmniejsza ryzyko zawału – precyzuje kardiolog.