Dziennikarka przez miesiąc piła trzy litry wody dziennie. Podzieliła się efektami
To nie był prosty eksperyment, ale też nie spodziewałam, że przyniesie aż takie efekty. Przez miesiąc piłam trzy litry wody każdego dnia, by sprawdzić, jak odpowiednie nawodnienie wpłynie na moje samopoczucie, skórę i zdrowie.
Przed rozpoczęciem wyzwania
Ciało dorosłego człowieka w ok. 60 procentach składa się z wody. Nie bez powodu jest ona nazywana źródłem życia - gdy nie dbamy o odpowiednie nawodnienie, nasz organizm przestaje funkcjonować na pełnych obrotach.
- Odwodnienie powoduje zmęczenie, osłabienie koncentracji, bóle głowy. Organizm dobrze adaptuje się do trudnych warunków, ale przewlekłe, lekkie odwodnienie może dawać szereg niespecyficznych dolegliwości ze strony różnych układów. Brak systematycznego picia zwiększa ryzyko infekcji układu moczowego, powstania kamieni nerkowych. Przy ogólnoustrojowym braku wody ilość i jakość śluzów jest gorsza, więc dodatkowa szklana wody może okazać się remedium na zespół suchego oka - wymienia Anna Wrona, dietetyk kliniczny.
Gdy pijemy za mało wody, mogą pojawić się również problemy ze snem, z trawieniem, dokucza nam zgaga, czujemy się zmęczeni, rozdrażnieni, bolą nas stawy, skóra staje się szara i sucha, towarzyszy nam ciągłe uczucie głodu i ochota na słodycze, do tego dochodzą uciążliwe zawroty głowy oraz nieświeży oddech.
- Odwodnienie to również zaparcia, choć przyczyn ich powstania może być wiele. Problemy z ciśnieniem, arytmia, obrzęki - to wszystko mogą być sygnały, że pijemy za mało. Często słyszę od pacjentów: ''woda mi się zatrzymuje", ‘''puchną mi nogi", ‘''mam za dużo wody". To jednak nie nadmiar wody daje takie objawy, a jej niedobór oraz spowodowane tym - brak jej naturalnego obiegu i zaburzenia gospodarki elektrolitowej – dodaje dietetyczka.
Czy przed rozpoczęciem 30-dniowego wyzwania zauważyłam u siebie objawy mogące świadczyć o odwodnieniu? Przynajmniej 5 z nich. Postanowiłam jednak skonsultować się z lekarzem rodzinnym, by mieć pewność, że nie ma żadnych przeszkód dla przeprowadzenia eksperymentu. Po krótkiej rozmowie mogłam śmiało zaczynać. Zaopatrzyłam się więc w nowy dzbanek filtrujący wraz z filtrami i uzupełniłam zapasy cytryn oraz mrożonych owoców w lodówce.
W związku z tym, że nie było żadnych przeciwwskazań, kupiłam też świeże zioła, które również zamierzałam dodawać do wody, m.in. miętę. Warto jednak pamiętać, że zioła i herbatki ziołowe mogą wchodzić w interakcje z przyjmowanymi przez nas lekami, dlatego wcześniej należy sprawdzić ich właściwości i ewentualne działania niepożądane.
Pierwszy tydzień
Pierwszy tydzień był zdecydowanie najtrudniejszy i wielokrotnie podczas jego trwania miałam ochotę skończyć wyzwanie. Uświadomił mi jednak, jak mało piłam, i jak trudno jest wypić 12 szklanek wody. Przez te siedem dni dosłownie wmuszałam w siebie kranówkę, a z każdym kolejnym łykiem miałam jej po prostu dosyć.
Aby zmienić smak wody, zaczęłam dodawać do niej cytrynę i miętę. Czy to pomogło? Tak, ale przez cały tydzień zmagałam się z okropnym bólem głowy. Nie obyło się też bez ciągłego chodzenia do toalety, co zrobiło się bardzo irytujące. Zwłaszcza że wybudzałam się również w trakcie snu, przez co znacząco spadła jego jakość. Byłam rozdrażniona, zmęczona i nie zauważyłam u siebie żadnych pozytywnych zmian. Czy mogłam przedawkować wodę? Nie, ale zatrucia wodą nie wolno lekceważyć, gdyż może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.
- U osób zdrowych zatrucie wodne występuje bardzo rzadko, gdy człowiek w krótkim czasie wypije bardzo dużą ilość wody. Wypłukuje się wtedy sód i zaburza równowaga kwasowo-zasadowa organizmu. Objawami mogą być osłabienie (podobnie jak w przypadku odwodnienia), nudności, wymioty, wzrost ciśnienia tętniczego, zwolnienie akcji serca, skąpomocz – wyjaśnia Anna Wrona.
Na przewodnienie hipotoniczne szczególnie narażone są osoby m.in. z upośledzoną czynnością wydalania wody przez nerki, cierpiące na zespół paranowotworowy, zmagające się ze stanem zapalnym mózgu i płuc, niedoczynnością tarczycy lub kory nadnerczy, a także przyjmujące niektóre leki.
Drugi tydzień
Drugi tydzień wyzwania był już znacznie lepszy - zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. Organizm przyzwyczajał się do zwiększonej podaży wody. Minęło zmęczenie, czułam się znacznie lepiej, chociaż wciąż trudno było mi wypijać codziennie 3 litry wody i nadal wybudzałam się w nocy. Odeszły jednak bóle głowy, a chęć na podjadanie pomiędzy posiłkami była znacznie mniejsza. Oprócz lepszego nawodnienia nie zmieniłam nic, co mogłoby przyczynić się do poprawy samopoczucia, więc byłam pewna, że stoi za tym kranówka.
Trzeci tydzień
Polska woda z wodociągów jest bardzo dobrej jakości, a jednak wciąż na jej temat krąży wiele mitów. W ciągu ostatnich lat gruntownie zmodernizowano systemy uzdatniania wody, a jej skład jest stale kontrolowany. W dodatku podlega rygorystycznym regulacjom Unii Europejskiej. Kranówka to źródło wapnia i magnezu, w dodatku jej picie jest również ekonomiczne i ekologiczne, co warto sobie uświadomić.
Trzeci tydzień wyzwania był przełomowy. Czułam ogromny przypływ energii, a organizm sam zaczął domagać się większej ilości wody. Zauważyłam też, że szybciej po posiłku pojawia się u mnie uczucie sytości. Dla urozmaicenia do wody dodawałam mrożone jeżyny, maliny, a także aronię.
Czwarty tydzień
Czwarty tydzień eksperymentu minął bezproblemowo. Raz na zawsze odeszła senność i zmęczenie w godzinach popołudniowych, ale to, z czego jestem najbardziej zadowolona, to pozbycie się obrzęków – zwłaszcza u rąk oraz ciągłość snu w nocy.
Opuchlizna - to właśnie ona od jakiegoś czasu nie dawała mi spokoju. Zmagałam się z nią szczególnie rano po przebudzeniu. Wydaje mi się też, że dzięki lepszemu nawodnieniu zmniejszył się doskwierający mi ból stawów.
Nie zauważyłam poprawy kondycji cery, włosów czy paznokci. Możliwe, że eksperyment trwał za krótko, ale nie zamierzam wracać do starych nawyków. Może nie zawsze uda mi się każdego dnia wypić aż tyle wody, ale reguły ''minimum 8 szklanek'' będę przestrzegać już zawsze. Bo chociaż każdy z nas ma inne zapotrzebowanie na wodę, to dziś zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele niekorzystnych zmian może powodować niedostateczna ilość wody w organizmie. A jak sprawdzić, czy pijemy za mało wody? Dietetyczka Anna Wrona ma cenną wskazówkę.
- Jeśli chcemy wiedzieć, czy dostarczamy odpowiednią ilość płynów w ciągu doby, obserwujmy kolor naszego moczu. Czasami jego kolor zmienia się pod wpływem spożywanych potraw lub leków, jednak gdy jesteśmy prawidłowo nawodnieni, mocz powinien być bladożółty. Jeśli mocz ma kolor mocnej herbaty to sygnał, że jest mocno skondensowany i powinniśmy pić więcej – podkreśla ekspertka.